piątek, 25 stycznia 2013

W co grają prawdziwi mężczyźni? Cz.1



Czy płeć może mieć wpływ na preferencje względem ulubionych gier komputerowych? Czy mężczyźni również mogą się ekscytować kolejnym dodatkiem do The Sims 3? A czy panie mogą ze zniecierpliwieniem oczekiwać na kolejną odsłonę FIFY albo Pro Evolution Soccer? Oczywiście, ze tak. W świecie gier wszystko jest możliwe. Obecnie gry tworzone są również dla konkretnych odbiorców, a jednym z kryteriów czasami bywa płeć. Tak jest teraz, jednak tendencja do tworzenia gier dla konkretnej płci sięga lat 80-tych XX wieku. Jednym z przedstawicieli jest seria symulatorów piłkarskich tzw. managerów. W tym momencie wiele osób może zaprotestować. Że tendencyjnie, że znowu piłka kopana, że przecież wiele kobiet też gra i że przede wszystkim jest wiele innych gier, które można przywołać w tym miejscu. Dobrze, wszystko to jest prawdą. Jednak nie ma wielu gier wciągających na tak wiele nie dni, nie miesięcy, ale lat, co piłkarskie managery. Ponadto są to gry-słabości wielu ludzi. Kilka lat temu nawet Agnieszka Chylińska skarżyła się, że jej mąż czasami siada przed monitorem, analizuje każde kopnięcie, każdy mecz. I nie wolno mu wtedy przeszkadzać, bo kopie, gryzie i rzuca czym popadnie. Nie potrafię przywołać żadnego źródła tego wywiadu, ale doskonale go pamiętam. Bo poczułem, iż nie jestem sam w mym zamiłowaniu i że wiek nie ma znaczenia. Dlaczego zatem uważam, że te symulatory są tylko dla mężczyzn? Nie uważam tak wcale, ale nie wyobrażam sobie, żeby kobiety traciły wzrok, gapiąc się na szybko migające komunikaty tekstowe czy przeglądając bazy danych z kilkunastoma tysiącami piłkarzy. I szczerze wątpię, aby panie wracały do tego jedynego, ulubionego managera kilka razy w tygodniu przez kilkanaście lat. Jeśli natomiast są takie niewiasty, to tym większy dla nich szacunek. Jednak być może tylko prawdziwi twardziele są w stanie znieść coś takiego?      
                                      
Pierwszy symulator      
       
          Wszystko na poważnie zaczęło się w Anglii. To Anglicy są najbardziej postępowi w kwestii gadżetów związanych z futbolem, to ich kraj jest ojczyzną tego sportu. To również ich kraj jest kolebką wielbionych przez miliony symulatorów. W 1982 r. Addictive Games wydało grę autorstwa Kevina Tomsa pt. Football Manager. Początkowo gra pojawiła się na Tandy TRS-80, dopiero później zawitała na ZX spectrum. Początkowo była to tylko gra tekstowa, później dodano elementy graficzne. 




I nagle Toms znalazł się na ustach wszystkich. Dzieciaki szalały, kibice również, a gra znikała ze sklepowych półek w tempie wręcz ekspresowym. Dziś wydaje się to niemożliwe, ale był to pierwszy symulator prowadzenia klubu piłkarskiego, który nawiasem mówiąc opiniotwórczy wtedy magazyn Electron User ogłosił najlepszą grą strategiczną wszechczasów. Może tytuł nazbyt szumny, jednak  o dzieło Tomsa zrewolucjonizowało gry wideo na lata. Kontynuacja nie pojawiła się jednak szybko. Dopiero w 1987 r. na rynku zagościł Football Manager 2, który ponownie stał się hitem. Tym razem Toms udoskonalił graficznie swoje dzieło, dodał możliwość koordynowania treningu zespołu oraz ogólnie usprawnił silnik gry. 




Kolejne gry nie były już tak dobre i popularne jak poprzedniczki. O ile jeszcze obroniła się pod względem grywalności Football Manager World Cup Edition z 1990 r., to jej następczyni Football Manager 3 (1992 r.) była już totalnym nieporozumieniem. Po pierwsze dlatego, że w jej produkcji nie brał udziału Toms (był wtedy zaangażowany w przenoszenie Football Manager World Cup Edition na kolejne platformy), co znacząco wpłynęło na pomysł, a właściwie jego brak, na grę. 

Screen z gry Football Manager World Cup Edition

Choć usprawniona graficznie, była nudna, niegrywalna i po prostu nie miała tego „czegoś”. Poza tym, gdy gra zawitała na Amigę i Atari, to napotkała groźnych konkurentów w postaci Premier Manager (Realms of Fantasy, Gremilin Interactive 1992) i pierwszego z kultowych Championship Managerów (Intelek, Donmark 1992). Pozostał jedynie niesmak i mieszane uczucia Kevina Tomsa, który zniknął na wiele lat. Dekadę temu stworzył symulator zarządzania klubami ligi Nowej Zelandii, obecnie pracuje przy aplikacjach futbolowych managerów na Iphone’y. Mimo ewidentnie niewykorzystanego potencjału, jego dzieło jest już legendą. A dziś, trzydzieści jeden lat po premierze, nadal jest bardzo grywalne. I to od niego zaczęło się szaleństwo, które trwa do dzisiaj. Jak sam wspomina to, czego dokonał? Zapraszam do lektury: 

Interview with Kevin Toms 

A więcej o piłkarskich managerach już wkrótce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz