Ostatnio zacząłem opisywać historię gier-horrorów. W tym poście czas na
kolejne rozważania związane z tym nieco już zapomnianym gatunkiem. Poprzednim razem swoje rozważania zacząłem od gry Haunted House z 1982 roku. Często pada stwierdzenie, że jest to
pierwszy horror w grach. Nierzadko jednak pojawia się zarzut – co w takim razie
z Mystery House autorstwa znakomitej
Roberty Williams i jej męża Kena, wydanej przez On-line Systems w 1980 roku.
Dobre pytanie, ale nie do końca jest ono pełne. Bo w ten sam sposób można
zapytać o Terror House (firmy Bandai
z 1982 r.) czy inne tytuły, które się pojawiały w latach 1982-1983. Przede
wszystkim należy zauważyć, że przeważnie są one traktowane jako gry przygodowe
(dotyczy to zwłaszcza Mystery House).
Pojęcie horroru nie było wtedy jeszcze popularne w grach wideo, raczej mówiono
o elementach strachu. I choć z dzisiejszej perspektywy gra Williams ze stertą
pojawiających się nie wiadomo skąd trupów mogłaby spełniać warunku horroru, to
jednak powinno się o niej mimo wszystko mówić w kontekście gier przygodowych.
Bo strach nie jest w niej cechą nadrzędną, a jedynie formą dodatkowej atrakcji
w ramach eksploracji danego miejsca.
Co w związku z tym tak naprawdę definiuje horror w grach? Jasno i klarownie
na to pytanie będzie można odpowiedzieć chyba dopiero w kontekście gier
powstałych po 1996 roku, określanych już mianem survival horroru. W przeciwnym
wypadku, poza nielicznymi wyjątkami jak Phantasmagoria
(znowu Roberta Williams!) grancie między horrorem a innym gatunkiem mogą
się ścierać. Zresztą o kwestiach gatunkowych również będzie mowa, jednak nie w
tym konkretnym poście. Wspominałem wcześniej o pewnej przerwie w wydawaniu gier
horrorów między latami 1984-1985. Przede wszystkim należy doprecyzować, że w
tym czasie gry horrory oczywiście się pojawiały, jednak znacznie rzadziej. Po
drugie był to czas, w którym całe Stany Zjednoczone dopadł kryzys branży gier
wideo. Mniejsza o jego przyczyny, jednak ważny jest fakt, iż położył on kres
drugiej generacji gier i tak naprawdę dopiero pojawienie się w USA konsoli
Nintendo Entertainment System (NES) wprowadziło branżę na właściwie tory. Wtedy
też na nowo zaczęły pojawiać się horrory. Był to przełom roku 1985 i 1986.
Wtedy też pojawiła się wspominana przeze mnie gra Chiller studia Exidy, w której gracz musiał zabijać poszczególnych
wrogów, najczęściej przy użyciu mniej lub bardziej wyszukanych narzędzi tortur.
Sama gra nie była może horrorem sensu stricte, ale swobodne podejście do
śmierci, zabijania i okrucieństwa (wciąż dość zlaicyzowanego) warte jest
odnotowania.
Okładka gry Chiller |
Przeglądając wybrane tytuły gier nie sposób nie wspomnieć o interesującym
roku 1987, który przyniósł kilka ciekawych produkcji, głównie autorstwa CRL
Group, brytyjskiej firmy zajmującej się projektowaniem gier. Głośno zrobiło się
o niej rok wcześniej z powodu premiery dobrze przyjętej gry Dracula na podstawie powieści Brama
Stokera, która była jedną z pierwszych na Wyspach oznaczoną ratingiem on 15
roku życia. Jednak dopiero rok później firma stała się sławna, głównie dzięki
grom: Frankenstein czy Jack the Ripper. Oba te tytuły wydane w
1987 r. na Amstrad CPC, ZX Spectrum i Commodore 64 były tekstowymi przygotówkami,
które zawierały w sobie dosyć sporo grozy. Co ciekawe, pierwsza z nich w
całości bazowała na literackim pierwowzorze i proponowała nieco inne spojrzenie
na utwór literacki. Mianowicie w pierwszych dwóch etapach gracz wcielał się w
postać dra Frankensteina i jego zadaniem było znalezienie i zabicie potwora, natomiast
w trzeciej – ostatniej – wcielał się w samego potwora i musiał przeżyć, by móc
odnaleźć sens swojego istnienia. Grafiki pojawiające się w grze zostały
okrzyknięte mianem „groźnych” i „przerażających”, toteż gra była przeznaczona
dla graczy od 15 roku życia.
Pod względem grozy obie gry (Frankensteina
i Draculę) przerósł zdecydowanie Jack the Ripper (także z 1987 roku), który jako pierwsza brytyjska gra
otrzymał znacznik dla osób dorosłych. Gracz wciela się w postać, która zostaje
obwiniona o morderstwa na East Endzie w Londynie i jego zadaniem jest
odnalezienie prawdziwego Kuby Rozpruwacza. Co ciekawe CRL Group wyraźnie postawiło na
konotacje z literaturą, co zapewniało nie tylko interesujący kontekst, ale i
sprawdzony klimat, który od dawna cieszył się popularnością. Być może to dzięki
temu wspomniane gry okazały się sukcesem. Taką opinię wydaje się potwierdzać
fakt sukcesu produkcji studia Infocom The
Lurking Horror (tak, to ci od Zorka).
Gra stanowi ewidentne nawiązanie do twórczości H.P. Lovecrafta, ale
jednocześnie będąc jedną z pierwszych gier sterowanych za pomocą komend
tekstowych (cudownie określanych mianem interactive fiction), wprowadza klimat,
którego wiele gier może jej do dziś pozazdrościć. Mamy tu wszystko – tajemnicze
miejsca, burze śnieżne, pradawne zło, zombie i demony. A to wszystko w ramach
walki o napisanie pracy semestralnej (jest to początkowy quest dla gracza, z
którym mniej lub bardziej wiąże się cała fabuła).
Oczywiście na roku 1987 historia grozy i horroru w grach się nie kończy.
Jednak warto podkreślić wysyp gier produkcji CRL Group, wykorzystywanie motywów
wzbudzających strach w ramach gier tekstowych, jak również mocne osadzenie w
kontekście literackim. Co zdarzyło się dalej? O tym przeczytacie już niebawem.