poniedziałek, 29 grudnia 2014

Co nowego - kilka słów o pracy okołonaukowej

Na samym początku powinno pojawić się (chyba) wyjaśnienie, dlaczego tak długo nie pojawiał się żaden post. Założeniem tego bloga jest przede wszystkim pewna dokumentacja mojej pracy, jak również związanych z nią - mniej lub bardziej - zagadnień nawiązujących do popkultury, w szczególności do gier wideo i game studies. Ostatnio jednak zamiast dokumentować, skupiłem się raczej na działaniu praktycznym.

Minione miesiące - wrzesień, październik, listopad i cząstkowo również grudzień - minęły na przygotowaniach i organizacji konferencji naukowych: Wiedźmin - bohater masowej wyobraźni, międzynarodowej konferencji "Mentor w kulturze - czy wciaż potrzebny", 75 lat Batmana. Zwłaszcza pierwsza i ostatnia konferencja przyniosły wiele nowych doświadczeń. W końcu udało się nawiązać współpracę z wydawcami gier i firmami, które zgodziły się objąć konferencje swoim patronatem. O kim mowa - zobaczcie sami tutaj.Wydaje mi się, że to największy sukces mijających miesięcy.

Ponadto dużo czasu poświęciłem także współpracy z kwartalnikiem "Creatio Fantastica", w którym mam przyjemność odpowiadać za dział gier. Nawiązanie współpracy z wydawcami, dystrybutorami, organizacja zespołu itd. - to tylko nieliczne z obowiązków, ale widać, że już światełko w tunelu, dzięki czemu mogły się pojawić niektóre recenzje gier. Do tej pory wziąłem udział w przygotowywaniu dwóch numerów, które możecie znaleźć tutaj

Sporą część czasu pochłonęła także (w końcu!) praca dydaktyczna, w ramach której prowadzę zajęcia na trzecim roku studiów stacjonarnych (filologia polska) oraz piątym roku studiów niestacjonarnych (filologia polska). 

Oprócz tego miałem okazję uczestniczyć w kilku konferencjach m.in. kolejnej X międzynarodowej konferencji PTBG czy konferencji "Góry, literatura i kultura". Nie wszystkie zorientowane były na tematykę gier, co akurat wyszło mi chyba na dobre, taka forma odmiany. Niestety, nie udało mi się być wszędzie, gdzie chciałem, głównie z przyczyn zdrowotnych. W przygotowaniu jest także kilka artykułów, niektóre w końcu zostaną wydane. Na razie pełną listę wydanych publikacji można znaleźć tu. Mam nadzieję, że do końca roku akademickiego przybędzie do niej kilka tytułów. 

Cały czas mocno pracujemy także ze Stowarzyszeniem Badaczy Popkultury i Edukacji Popkulturowej "Trickster" nad kolejnymi projektami naukowymi, konferencjami i wykładami. Już teraz zapraszam Was na K6: gry fabularne - kultura i historia oraz kolejną odsłonę cyklu wykładów Kultura niewysoka. W Nowym Roku pojawi się jeszcze kilka projektów - tricksterskich oraz indywidualnych - o których będę starał się informować na bierząco. 

Cały czas trwa również praca nad doktoratem i kwerendą kolejnych tekstów oraz materiałów audiowizualnych.

czwartek, 25 września 2014

Dlaczego warto badać popkulturę?

Tytułowe pytanie zadałem sobie dziś naprawdę przypadkowo. W trakcie lektury Cyfrowych marzeń Piotra Mańkowskiego (nawiasem mówiąc polecam, dobre opracowanie historii gier wideo w zarysie) zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę autor opisuje przemysł, który zrewolucjonizował kulturę popularną, zmienił kino, telewizję oraz samo pojęcie rozrywki. Opracowanie Mańkowskiego ma pokazywać historię gier, ale w istocie okazuje się opowieścią o kulturze popularnej widzianej z perspektywy gier wideo. To właśnie ten fakt spowodował, że zacząłem sie zastanawiać: czemu to robię? Czemu zajmuję się grami i kulturą popularną? Kolejne pytanie jakie się pojawiło, to dlaczego inicjatywy Stowarzyszenia Badaczy Popkultury i Edukacji Popkulturowej "Trickster" cieszą się takim zainteresowaniem również wśród naukowców. Innymi słowy, dlaczego ludzie chcą badać popkulturę?

Jeśli ktoś uważa, że kultura popularna to kultura gorsza lub rzecz nie warta zachodu, to zapraszam na Polcon, Krakon, Pyrkon, Dni Fantastyki, na Poznań Game Arena czy też inne imprezy o charakterze targów lub konwentu. Kiedy widzi się tlumy, jakie tam się pojawiają, to ciężko wyjść z podziwu. Osobiście jednym z największych wrażeń zrobiła na mnie premiera ostatniego Grand Theft Auto, kiedy mogłem obserwować tłumy zabijające się o pudełko z grą. Zmierzam do tego, że kultura popularna to po prostu zjawisko i to tak powszechne, że nie można od niego uciec. 

Przyczyna jest prosta - każdy z nas na swój sposób jest jej użytkownikiem. Oglądasz Na Wspólnej albo czytasz romansidła? To też jest kultura popularna, że nie wspomnę o fantatsyce, grach, Batmanie, Marvelu i innych, których pominąłem. Telewizja śniadaniowa? Również. Właśnie na tym to polega - popkultura jest wszędzie. Siłą rzeczy żyjąc, codziennie aktywnie z niej korzystasz i uczestniczysz np. poprzez wysyłanie smsów na ulubionych wykonawców w popularnym talent show. W tym momencie człowiek zaczyna się zastanawiać, z czego tak naprawdę składa się życie. W moim wypadku, kiedy dużą część zajmują mi działania związane z promocją nauki o popkulturze, jak i badaniem gier wideo oraz zjawisk im towarzyszących, sfera pracy składa się głównie z kultury popularnej. Ale i czas wolny od niej nie stroni. Zmierzam do tego, że tak naprawdę kultura popularna otacza nas cały czas. Dotyka nas w mniejszym lub większym stopniu.

Poza tym popkultura to przemysł i to ogromny, angażujący wszystkie media i ogromny kapitał finansowy. Budzący zainteresowanie milionów, skupiający się na tworzeniu produktów i marek, które kochamy. To także mechanizm mający pomóc nam się rozerwać i wydać pieniądze (nierzadko z uśmiechem na twarzy). W tym miejscu mógłbym zapytać sam siebie: skoro sam w tym uczestniczę, sam wydaje te pieniądze (płyty, gry, książki i setki innych rzeczy, których nie sposób zliczyć), a więc współtworzę ten przemysł, to po co to jeszcze badać?

Może dlatego że w nauce chodzi o to, żeby objaśniać świat. A przynajmniej tak mi się zdaje. Świat, który wydaje się coraz bardziej skomplikowany, ale i ciekawy zarazem. Badając popkulturę, tak naprawdę badam swoją codzienność. Swoje dzieciństwo, doświadczenia społeczne np. oglądanie bajek Polonii 1. Swoje życie i swoją historię. A z drugiej strony przedmiotem analizy staje się przemysł, który zatrudnia miliony ludzi na całym świecie i zmienia otaczającą nas rzeczywistość. Innymi słowy badamy otaczający nas świat i jego aktualną historię (nawet 75. urodziny Batmana są z tym związane). A dlaczego warto? Może po to, by lepiej zrozumieć ten świat i mechanizmy nim rządzące? Albo po to, by uzmysłowić ludziom, że tak naprawdę zachwycają się kulturowymi kalkami? Każdy pewnie znajdzie swoją odpowiedź, ale widząc tematy prac magisterskich, doktorskich oraz coraz potężne bastiony kultury fanowskiej (notabene również badanej przez akademików) nie sposób odnotować, że jest to potrzebne. Bo to coraz ważniejsza dziedzina życia. A każda z takich dziedzin wcześniej czy później musi doczekać się swojej historii i opisujących ją nauk.

piątek, 5 września 2014

Wojna w Polsce rozpocznie się na dobre, czyli pierwszy tydzień jesieni za nami

Kończący się tydzień obfitował w kilka naprawdę ciekawych wydarzeń, jeśli chodzi o gry wideo. Zaczęło się od premiery Metro Redux na Playstation 4 i Xbox One. Teoretycznie zestaw zawiera jedynie podrasowane i wzbogacone o wszystkie dodatki Metro 2033 i Metro: Last Night, które mają w pełni pokazywać moc nowych konsol. Cóż, uniwersum stworzone przez pisarza Dmitrija Głuchowskiego ma duże grono zwolenników, ale początkowo wielu z nich było sceptycznie nastawionych. Dużo ostatnio mamy remake'ów i konwersji na nowe konsole i często okazują się one klapą. 

Tym razem jednak mam wrażnie, że jest inaczej. Developerzy naprawdę poświęcili dużo czasu, dając nam praktycznie nowe lokacje. Ulepszona grafika zmieniła wiele. Nie chcę wysnuwać wniosków o pogłębionej immersji, bo to zbyt górnolotne stwierdzenie, ale eksplorowanie postapokaliptycznego świata robi teraz ogromne wrażnie, ciarki są jeszcze większe niż dotychczas. Niestety, dotyczy to również drobnych bugów i lagów, których w obu grach jest całkiem sporo. Mimo wszystko wydaje się jednak, że taka konwersja ma sens. Bo np. w wypadku nowego Tomb Raidera różnice naprawdę były minimalne. Poniżej zapraszam do krótkiego gameplaya :)

                                 

Ten post nie mógłby istnieć bez wzmianki o The sims 4, tytule o którym już dwa tygodnie temu mówiło się dużo i to niekoniecznie dobrych rzeczy. Ale - nieważne co - byle by mówili. Nie jestem miłośnikiem serii Billa Wrighta, ale tym razem wydaje mi się, że produkcja, która ma tak wielu fanów, stanęła na rozdrożu. Z jednej strony nie chce się powtarzać i powielać schematów z 3-ki, a z drugiej niekoniecznie jest w stanie wszystko zawrzeć w ramach jednej gry. No i ciągle musi walczyć z opinią, że gra tak naprawdę sklada się z 10. tytułów: podstawowego i 9 dodatków. Cóż, wiele w tym prawdy. Z jednej strony rozumiem sprzeciwy dotyczące braku basenów, samochodów, otwartego świata oraz innych (dokładny opis "braków" znajdziecie tutaj), a z drugiej sposób personalizacji postacji jest imponujący. Można nawet wybrać sposób chodzenia! Osobiście najbardziej irytuje mnie zupełnie niegrywalny interfejs i brak otwartego świata, który był magnesem trzeciej części. Wydaje mi się po prostu, że postawienie na emocje i osobowość simów zabija to, co w tej grze było najlepsze - budowanie, kreowanie. A nie symulacja sama w sobie. Dlatego z łezką w oku wspominam pierwsze dwie części, bo one po prostu były były grami, a nie na siłę chciały mi udowodnić, żebym kierował prawdziwym człowiekiem. Nie zmienia to jednak faktu, że to ewidentnie premiera tygodnia.

Oto i on. Wreszcie zawitał do Polski! Xbox one! W końcu i u nas rozpocznie się cenowa wojna między Sony i Microsoftem. O potencjalnym zainteresowaniu nową konsolą Microsoftu będzie można powiedzieć dopiero za jakiś czas, jednak już teraz XO pozytywnie zaskoczyl cenami w dystrybucji cyfrowej. Pytanie tylko, czy gry sprzedawane w taki sposób, w Polsce, gdzie skup i sprzedaż używanych gier kwitnie (nawet bez funkcjoniwania takich sieci jak GameStop), będzie równie popularne. Jak na razie posiadaczy Playstation 4 zabolała informacja, że nabywcy gry Wiedźmin 3:dziki gon na Xbox One dostaną w edycji kolekcjonerskiej dodatkowe elementy - płócienną mapę i karty do gry w gwinta. Od początku widać, że nie wszyscy są równi. Miejmy jednak nadzieję, że to jedynie przypadek, choć tak naprawdę może to być początek wojny między platformami, która teraz przeniesie się także na nasze ziemie.

środa, 27 sierpnia 2014

Nadchodzące wydarzenia związane z grami!

Za nami Gamescom a przed nami jesień, która jak zawsze obfitować będzie w liczne premiery gier. Tym razem jednak poza graniem w najbliższym czasie będziemy mieli okazję do uczestniczeina w kilku ciekawych wydarzeniach. Poniżej kilka informacji o każdym z nim. Oczywiście nie są to wszystkie imprezy, ale jeśli znajdziecie coś więcej, dajcie znać np. w komentarzu. Nie ukrywam, że bardzo mnie cieszy taki rozwój kultury gier i przemysłu, który wychodzi do ludzi i staje się okazją do ciekawego spędzenia weekendu nie tylko przed monitorem. 

Poznań Game Arena 24-26.10.2014

Niebawem kolejna odsłona prawdopodobnie największych targów gier w Polsce. Poprzednia edycja zakończyła się komercyjnym sukcesem (ponad 40 tys. odwiedzających), dlatego też po tegorocznej można sobie naprawdę dużo obiecywać. Z pewnością organizatorzy będą chcieli utrzymać dobry poziom, ale ten rok jest dla naszego przemysłu gier ważny, bo wychodzi wiele ważnych polskich gier (np. Dying Light, Hellraid, Lords of Fallen itd.). Być może na targach zobaczymy niektóre z nich. Więcej informacji o imprezie można przeczytać tutaj

Ars Independent Festival 23-29.09.2014

Filmowy festiwal w Katowicach tym razem także postawił na gry, choć z dużo większą intensywnością niż poprzednio. Dzięki temu będzie można wziąć udział w konferencji Grasz? Gry wideo w perspektywie krytycznej. Ponadto niezmiernie ciekawie zapowiada się wystawa gier indie - przykład jak w interesujący sposób gaming wchodzi w relacje ze sztuką. W ramach wystawy zobaczymy m.in. Hotline Miami, The graveyard, Braid czy Gone home. Intrygujący wydaje się też przegląd filmów machinima, który może okazać się czarnym koniem imprezy.

Projekt "Instynkt gry!" w Polsce

Organizowany przez Instytut Goethego projekt tym razem zawita do Polski (do Krakowa), gdzie naukowcy i nie tylko będą się zastanawiać nad wykorzystaniem oraz istotą gry w dyskursie kulturowym. W ramach projektu odbędzie się festiwal gier w przestrzeni publicznej PlayPublik Kraków Stany mentalne oraz wystawy no pain, no game i tryptyk labiryntów. Szczegółowy harmonogram znajdziecie tutaj.

X Międzynarodowa konferencja PTBG 15-16.11.2014 Poznań

Kolejny już raz do Poznania zjadą specjaliści z różnych dziedzin zajmujący się grami. Tym razem haslem-tematem konferencji jest  Game-based learning / Game-biased learning. Ponownie zapowiada się interesująca okazja do dyskusji ze specjalistami z całej Polski, którzy debatować będą nad kulturą gier komputerowych. W perspektywie premiery nowych konsol na rynku dyskusje mogą być nadwyraz ciekawe! Więcej informacji na stronie konferencji

Hall of games 14-16.11.2014 Wrocław

Do stolicy Dolnego Śląska zawitają targi gier pełne warsztatów, turniejów w LoL, DOTA 2 i inne tytuły, prezentacje producentów sprzętu dla graczy oraz innych akcesoriów. Impreza ma stanowić okazję do prezentacji licznych trailerów nadchodzących produkcji, pojawią się też zawsze mile widziane cosplaye oraz zlot fanów gier planszowych. Nie zabraknie także miejsca na popularne w ostatnim czasie retrogralnie. Szczegółowe informacje na stronie targów.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Duma i niepokój, czyli subiektywnie o Gamescom 2014


Za nami najważniejsze tegoroczne święto gier w Europie czyli odbywające się w Niemczech targi Gamescom. W tym roku czekałem na nie z wielkimi nadziejami – z powodu nadchodzących polskich produkcji – oraz obawami związanymi z efektami ubocznymi rywalizacji Playstation 4 i Xbox One, które zawsze dotykają przede wszystkim graczy. O tym co mnie zaskoczyło pozytywnie i negatywnie poniżej. Zapraszam do lektury!

Tegoroczne targi przede wszystkim zaskoczyły mnie swoim rozmachem. Wszystko dostosowane dla odbiorców – i tych, którzy przyjechali osobiście – i tych siedzących przed monitorami i oglądających na żywo transmisje z konferencji i prezentacji. W dodatku liczne rozmowy, również zakulisowe – wszystko to sprawiło, że wrażenie „halo, uczestniczę w czymś super” unosiło się w powietrzu. Nie oznacza to, że poprzednie edycje tego nie miały. Ale czy w ubiegłych latach mówione tyle o różnych tytułach na rywalizujące ze sobą PS4 i Xbox One? Odpowiedź jest prosta;)

Nim jednak o rywalizacji czas na kilka słów o… rywalizacji na zielonej murawie. Kolejna edycja Fify zbliża się wielkimi krokami. Rozbudowany tryb bramkarza, więcej emocji, ulepszony system ruchów, dynamiczniejsze trybuny i rozbudowane reakcje trybun oraz ławki rezerwowych – tak w skrócie przedstawia się zestaw ulepszeń, jakie przyniesie nowa edycja reklamowana często hasłem football is drama!. Warto dodać, że forpoczty niektórych z nich, m.in. rozbudowane reakcje trybun w formie meksykańskiej fali EA Sports pokazało już przy World Cup 2014 (średnio udanego moim zdaniem). Trzeba jednak przyznać, że cieszy większy nacisk na bramkarzy, których w końcu da się zauważyć w grze. Ponadto uradował mnie jeden z moich ulubionych elementów, czyli przedmeczowe treningi w formie mini wyzwań, które w 15 będą znacznie bardziej rozbudowane. Z innych zauważalnych detali to zwiększone o ponad dwieście liczba odwzorowanych głów piłkarskich gwiazd. Wydaje mi się jednak, że to nieco za mało, żeby nakłonić mnie do kupna nowej edycji. Oczywiście tym razem (znowu) Elektronicy próbowali mnie przekonać, że jest jednak warto dać im te złotówki, bo znowu zaskoczą i pokażą coś nietuzinkowego. Wątpię, ale przekonamy się niebawem.
  


Mówiąc jednak o piłce nożnej nie można zapomnieć o Pro Evolution Soccer 2015 , które w tym roku debiutuje na konsoli nowej generacji. W poprzednim roku Konami nie poradziło sobie z wymaganiami nowego sprzętu, co spotkało się ze sporym rozczarowaniem fanów serii (i uciechą zwolenników Fify). Udostępnione materiały pokazują, że tytuł prezentuje się co najmniej przyzwoicie, ale tradycyjne problemy (czytaj brak licencji na wiele lig) pozostały.


Materiałami na które czekałem najbardziej, były te związane z wyczekiwanym Wiedźminem 3:Dziki gon.  Po raz kolejny okazało się, że nasi rodacy mają szczęście do udanych prezentacji. Całkiem niedawno mimo sporych problemów technicznych (zanik opcji głosu w prezentowanym gameplayu) w San Diego, wybrnęli z klasą i humorem (aktor podkładający głos Geralta dubbingował na żywo). Tym razem większych problemów nie było, a naszym oczom ukazało się całkiem sporo nowego materiału m.in. całkiem obszerny gameplay.



Wynika z niego chociażby rozbudowana sieć questów, które niekoniecznie będą się ograniczały do kilku czynności. Czasem, żeby uzyskać informacje, trzeba się będzie nieźle natrudzić, by zadowolić naszego informatora. Dopiero później będziemy mogli dalej wykonywać główne zadanie. Ciekawi też rozbudowany system walki, który mimo wszystko wydaje się dość intuicyjny i prosty. Osobiście najbardziej ciekawi mnie ogromny świat, o którym z dumą opowiadali developerzy. No i zobaczyliśmy też Ciri i Yennefer. Co prawda na obszerniejsze refleksje na ich temat jeszcze przyjdzie czas, ale już teraz widać, że Ciri to… Geralt w wersji damskiej, przynajmniej z wyglądu. Pojawienie się Yennefer, nieobecnej w dwóch poprzednich częściach (choć paradoksalnie jest ważna w drugiej odsłonie przygód Geralta), oznacza jednak duże zamieszanie w fabule i w życiu wiedźmina. Innymi słowy – jak większość polskich graczy nie mogę się doczekać i już teraz mogę powiedzieć, że niejako odczuwam dumę, że to polski produkt, który był jedną z prawdziwych gwiazd tegorocznego Gamescomu.

Kolejną gwiazdą, także bardzo wyczekiwaną, okazało się Dragon Age: Inquisition. Wyczekiwana kontynuacja przygód rodem ze Smoczej Ery swoim gameplayem mnie zachęciła, jednak niektóre wypowiedzi twórców wydawały się bardzo nerwowe. Widać, że wszystkim zależy, żeby zmazać plamę średnio udanej Dragon Age II.  Ponadto, co jest moją bardzo subiektywną opinią, odniosłem wrażenie ciągłego spoglądania w stronę naszego Wiedźmina. Produkcja BioWare pojawi się już na jesieni, więc premiery obu produkcji nie będą ze sobą kolidować. Jednak napięcie związane z rywalizacją o miano króla RPG-ów jest zauważalne i to nie tylko w trakcie targów. Co więcej, świat Inkwizycji ma być mroczniejszy, bardziej brutalny, czyli niejako przypominający ten z Wiedźmina. 



Co najbardziej mnie zaskoczyło, grą wywołującą u mnie największe emocje, okazał się Alien: Isolation. Kontynuacja uniwersum Obcego od dawna zapowiadana była jako wyjątkowa, ale takie zapewnienia słyszałem już wcześniej. Jednak dopiero teraz wydaje mi się, że w końcu udało się przenieść filmowy klimat na grę. W dodatku samo granie córką Ellen Ripley, która wygląda jak Sigourney Weaver, jest naprawdę bardzo ciekawe. Doskonała muzyka, znana nam z filmów załoga. Wydaje mi się, że to może być hit. Oczekiwania są wielkie, oby okazały się spełnione.


Dużo sympatii wzbudziła u mnie produkcja Ori and the blind forest. Produkcja, którą kieruje Thomas Mahler zdobyła niezwykle pozytywne opinie. Określana jako piękna, brutalna i refleksyjna pozwala wierzyć, że może niebawem nastąpi renesans platformówek. W tej grze wszystko wydaje się być dopracowane i aż zachęca, by jako tytułowy Ori, duch lasu, spędzić jesienne wieczory przed komputerem lub konsolą.
 


O cichej rywalizacji Wiedźmina i Dragon Age Inquisition już wspominałem. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, czyli innymi słowy – Destiny, które zawojowało targi. Najdroższa gra w historii, najlepszy multiplayer, najlepsze MMO, najlepsze bronie i tak dalej i tak dalej. Rzeczywiście robi wrażenie, to prawda.  Już teraz sprzedaż preorderów robi wrażenie, nawet w Polsce, co widać po rankingach sprzedaży widocznych na stronach internetowych danych sklepów. Być może już niebawem faktycznie rozpocznie się cudowna rozgrywka, która ma pochłonąć każdego, nawet jeśli nie lubi kosmosu. Co najważniejsze i nie raz było to podkreślane, tytuł wyjdzie na konsole nowej i starej generacji oraz PC, więc wszyscy będą mogli grać razem. To ma być prawdziwa rewolucja w trybie multi. Na razie mocno mnie to zaintrygowało. 




Kolejnym powodem do radości i w pewien sposób do dumy jest przygotowywany przez polski Techland Dying Light, który w obrębie zombie slahserów wydaje się robić bardzo dobre wrażenie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wyciągnięto wnioski z Dead Island i zostawiono to, co najlepsze, a ulepszono to, co szwankowało. Znowu mamy więc dobrą muzykę, nastrojowy klimat, jednak wszystko dookoła nie jest już takie toporne. Pasjonacie zombie patrzyli na naszą produkcję z entuzjazmem w oczach, więc można wnioskować, że produkcja okaże się sukcesem. Jak to zawsze zombie od Techlandu;)  



Dużym niepokojem przepełniły mnie natomiast zapowiedzi nowych Assasynów – Unity i Rogue. Z jednej strony pierwszy będzie już tylko na nowe konsole. Forpoczty wysłane przez AC IV:Black Flag pokazały, że XB1 i PS4 mogą dać tej serii naprawdę dużo pod względem graficznym. Dlatego też zdecydowano się na wydanie Unity tylko na nowe konsole. Z drugiej strony w formie pocieszenia dla posiadaczy konsol starej generacji zostanie tajemniczy Rogue, w którym wcielimy się w Templariusza. To, co było tak chwalone w AC:III w końcu będzie stanowić podstawę nieco dłuższej rozgrywki. Niepokoi jednak to, że Ubisoft po prostu chce zmusić miłośników serii do trwania w stanie zawieszenia tzn. posiadaj starą i nową konsolę albo usprawnij PC i ciesz się wszystkim, co damy. Ale to nie jedyny powód do niepokoju. O ile gameplaye są całkiem obiecujące, to martwi aż nazbyt laickie podejście do historii rewolucji francuskiej w Unity. Mam nadzieję, że to tylko złudzenie i w grze okaże się inaczej, ale sama rewolucja jest tak interesującym okresem, że aż prosi się o rozbudowaną pod względem wyborów moralnych fabułę. Wypatrując plusów należy wspomnieć o otwartym świecie Paryża. To miasto znowu powraca do łask twórców gier, co mnie bardzo cieszy.



Moje niepokoje potwierdziła paradoksalnie radosna wiadomość o nadchodzącej Syberii 3, jednej z najlepszych przygotówek, jakie w życiu grałem. Cieszy mnie, że w ogóle będzie i to z Benoitem Sokalem na pokładzie (brawo!). Zastanawia mnie jednak to, że skoro gra ma się ukazać na wiosnę 2015 to pokazano tylko dwa screeny i nic więcej. To budzi wątpliwość, na jakim w rzeczywistości etapie są prace nad kolejną odsłoną przygód sympatycznej Kate Walker? Potwierdzono też konwersję Syberii 2 na urządzenie z systemem IOS i Android, co mnie bardzo cieszy (konwersja jedynki okazała się bardzo udana, może poza zbyt pomarańczową twarzą głównej bohaterki), a także dystrybucję dwóch pierwszych części na Xboksa 360.

Znowu powraca temat konsol, który bardzo mnie martwi. Developerzy prześcigają się w rywalizacji, Sony i Microsoft również. Co jest lepsze, co ciekawsze, co daje większą radość z rozgrywki. Tak naprawdę to taka walka może wyjść tylko na złe graczowi, który musi walczyć z efektami ubocznymi tej rywalizacji (chociażby w formie niedopracowanych tytułów i problemów technicznych np. kasowania save’ów po kilkunastu godzinach gry – posiadacze PS4 wiedzą, o co chodzi). Obawy wzbudza też jeszcze jedna rzecz, o której nie mówi się głośno, ale komentarze w mediach i na forach wskazują na to wyraźnie – ceny gier. Są stanowczo za wysokie. Być może to właśnie nowe konsole spowodują ekspansję takich sklepów jak Gamestop, gdzie gry nowe i używane są znacznie tańsze?

Dużym zamieszaniem okazała się prezentacje Rise of the Tomb Raider, który rzekomo ma się ukazać tylko na XB1. Microsoft najpierw wypuścił informację, że wykupił Square Enix, a później się z tego wycofał i w efekcie po dużym i natychmiastowym procesie fanów serii wiemy, że już nie będzie tylko na XB1. Ale na co jeszcze? Tego nie wiemy. Pozostanie tylko czekać i mieć nadzieję, że RotTR nie rozpęta konsolowej wojny polegającej na podkupywaniu tytułów, które będą exclusivami na dane urządzenie. Bo o ile na początku przy premierach urządzeń miało to sens, to przy nadciągających premierach byłoby to dramatem dla całej branży.

Warto wspomnieć jeszcze o polskim Lords of fallen, które obwołano mniejszym bratem Dark Souls ma szansę okazać się naprawdę wartościowym tytułem. Co prawda widać pewne problemy w gameplayu i mechanice gry, ale i tak produkcja pod kierunkiem Tomasza Gopa robi imponujące wrażenie. No i wykreowany świat z zabitym przez ludzi bogiem wydaje się arcyciekawy. 

 

Z innych tytułów, które zwróciły moją uwagę, warto wymienić Fable legends, które mogą tchnąć nowe, lepsze życie w istnienie serii na konsole (choć postać asasyna budzi wiele wątpliwości, na co, paradoksalnie, zwracali uwagę sami twórcy). Z utęsknieniem wyczekiwać będę nowych przygód ze Śródziemia, tym razem w wersji Shadow of Mordor, gdzie w końcu zobaczymy życie codzienne w Mordorze. Możliwość zabijania orków to oczywiście plus, ale własna motywacja a nie Frodo, pierścień i ocalenie świata to największa zaleta. Byłbym też bardzo niesprawiedliwy, gdybym zapomniał o Far cry 4. Świat himalajskiego Kyratu i Shangri-li są tak wizualnie piękne, że po tych górach można by spacerować i wędrować. A tu trzeba zabijać. Czyli w efekcie to samo, tylko że w innej scenerii. Nie ukrywam, że to nie jest moja ulubiona seria gier, ale od początku przyglądam się z lubością temu, co wyczyniają spece od grafiki (wyspa w Far Cry 3 była przecież cudowna!).

Kilka zdań powinienem też poświęcić nadchodzącym tak pewnie jak zima i nowy rok akademicki Simsom 4, jednak pozwolę sobie zostawić je na później. Na osobny post, bo wydaje mi się, że na to zasługują. Reasumując, miniony Gamescom utwierdził mnie w przekonaniu i dumie z naszych rodzimych produkcji. Wiele pozytywnych opinii zwłaszcza dotyczących warstwy fabularnej oraz samego klimatu świata przedstawionego oddają chyba siłę polskich gier. Z kolei niepokój i to spory budzi we mnie kierunek, w jakim zmierza rywalizacja producentów konsol. To był główny podtekst tych targów (poza walką o koronę króla RPG, która się nie odbyła, bo uwagę wszystkich nagle zabrało Destiny;). Piszę o tym, bo widzę w tym zagrożenie dla przemysłu, dla rozwoju gier i dla samych graczy. Nie żalę się jako posiadacz jedynie PC, bo korzystam aktywnie z konsol starej i nowej generacji (tak, mnie też to dopadło) – zarówno od Sony jak i od Microsoftu. Jednak nikt nie chce być pionkiem w walce gigantów, a na to się zanosi.