Czy
płeć może mieć wpływ na preferencje względem ulubionych gier komputerowych? Czy
mężczyźni również mogą się ekscytować kolejnym dodatkiem do The Sims 3? A czy panie mogą ze zniecierpliwieniem
oczekiwać na kolejną odsłonę FIFY albo Pro Evolution Soccer? Oczywiście, ze
tak. W świecie gier wszystko jest możliwe. Obecnie gry tworzone są również dla konkretnych
odbiorców, a jednym z kryteriów czasami bywa płeć. Tak jest teraz, jednak
tendencja do tworzenia gier dla konkretnej płci sięga lat 80-tych XX wieku.
Jednym z przedstawicieli jest seria symulatorów piłkarskich tzw. managerów. W tym momencie wiele osób może
zaprotestować. Że tendencyjnie, że znowu piłka kopana, że przecież wiele kobiet
też gra i że przede wszystkim jest wiele innych gier, które można przywołać w
tym miejscu. Dobrze, wszystko to jest prawdą. Jednak nie ma wielu gier wciągających
na tak wiele nie dni, nie miesięcy, ale lat, co piłkarskie managery. Ponadto są to gry-słabości wielu ludzi. Kilka lat temu
nawet Agnieszka Chylińska skarżyła się, że jej mąż czasami siada przed
monitorem, analizuje każde kopnięcie, każdy mecz. I nie wolno mu wtedy
przeszkadzać, bo kopie, gryzie i rzuca czym popadnie. Nie potrafię przywołać
żadnego źródła tego wywiadu, ale doskonale go pamiętam. Bo poczułem, iż nie
jestem sam w mym zamiłowaniu i że wiek nie ma znaczenia. Dlaczego zatem uważam,
że te symulatory są tylko dla mężczyzn? Nie uważam tak wcale, ale nie wyobrażam
sobie, żeby kobiety traciły wzrok, gapiąc się na szybko migające komunikaty
tekstowe czy przeglądając bazy danych z kilkunastoma tysiącami piłkarzy. I
szczerze wątpię, aby panie wracały do tego jedynego, ulubionego managera kilka razy w tygodniu przez
kilkanaście lat. Jeśli natomiast są takie niewiasty, to tym większy dla nich
szacunek. Jednak być może tylko prawdziwi twardziele są w stanie znieść coś
takiego?
Pierwszy symulator
Wszystko na
poważnie zaczęło się w Anglii. To Anglicy są najbardziej postępowi w kwestii
gadżetów związanych z futbolem, to ich kraj jest ojczyzną tego sportu. To
również ich kraj jest kolebką wielbionych przez miliony symulatorów. W 1982 r. Addictive Games wydało grę autorstwa Kevina
Tomsa pt. Football Manager. Początkowo
gra pojawiła się na Tandy TRS-80, dopiero później zawitała na ZX spectrum.
Początkowo była to tylko gra tekstowa, później dodano elementy graficzne.
I nagle Toms znalazł się
na ustach wszystkich. Dzieciaki szalały, kibice również, a gra znikała ze
sklepowych półek w tempie wręcz ekspresowym. Dziś wydaje się to niemożliwe, ale
był to pierwszy symulator prowadzenia klubu piłkarskiego, który nawiasem mówiąc
opiniotwórczy wtedy magazyn Electron User
ogłosił najlepszą grą strategiczną wszechczasów. Może tytuł nazbyt szumny,
jednak o dzieło Tomsa zrewolucjonizowało
gry wideo na lata. Kontynuacja nie pojawiła się jednak szybko. Dopiero w 1987
r. na rynku zagościł Football Manager 2,
który ponownie stał się hitem. Tym razem Toms udoskonalił graficznie swoje
dzieło, dodał możliwość koordynowania treningu zespołu oraz ogólnie usprawnił
silnik gry.
Kolejne gry nie były już tak dobre i popularne jak poprzedniczki. O ile jeszcze obroniła się pod względem grywalności Football Manager World Cup Edition z 1990 r., to jej następczyni Football Manager 3 (1992 r.) była już totalnym nieporozumieniem. Po pierwsze dlatego, że w jej produkcji nie brał udziału Toms (był wtedy zaangażowany w przenoszenie Football Manager World Cup Edition na kolejne platformy), co znacząco wpłynęło na pomysł, a właściwie jego brak, na grę.
![]() |
Screen z gry Football Manager World Cup Edition |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz